Pamietam dobrze...mialem 17 lat i dluugie wlosy. Wracalem z koncertu i na nasym srodku miasta na glownej ulicy dorwalo mnie 3 skinheadow.... cud ze mi nic nie zlamali i obylo sie bez interwencji chirurga.... ale to bylo dawno. Teraz by tak latwo nie poszlo (chyba).
Ja mialem dwie sytuacje [w ktorych uzylem sily] niestety tylko raz uzasadnionej ;/
1)Dwoch kolesi podchodzi i mowi dawaj walkmana [mialem mp3 playera wiec sami wiecie, ze dac nie moglem]
ja : nie dam
ziomki : dawaj bo ci urwa ajebie tak ci ierdole ze sie urwa nie ruszysz
ja : prosze was nie bierzcie mi, co wy macie do mnie ?
ziomki : wystawia reke do kieszeni [drugi NA SZCZESCIE sie odwrocil, zeby zobaczyc czy kogos nie ma]
ja (ehh prosbami nie to sprobujmy inaczej) : lokiec pod morde a drugiemu w kolano i spriiiiinnnntttttt do pierwszego lepszego autobusa ;)
2)[nie ma sie co chwalic tą sytuacja no ale coz]
Wracam z angielskiego (zmeczony, wkurzony bo duzo do nauki z chemii i bioli) a tu kolesie tak wzrostu 170-180 [wiek : pewnie 2/3 gima, moze 1 LO] strzelaja do siebie kulkami, jeden nie trafil w drugiego i strzelil mi w noge
ja : nie strzelaj bo chory jestem
jeden staje jakies 3-4 metry ode mnie i mi mierzy galka w glowe
ja : nie strzelaj kurwa ! [zly bylem ;D]
on strzelil na wysokosci klatki
ja : skrocilem dystans zlapalem za ramiona-przyciagnalem i kolano prosto w brzuch. Koles sie troszke wyprostowac nie mógł o_O a jego "koledzy" zwiali na odleglosc okolo 50 metrow
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 34 Dołączył: 09 Lut 2005 Posty: 381 Skąd: by tu wziąść kawuche
Wysłany: 21 Kwiecień 2005
Jak wracałem z treningu to zaczepiło mnie 3 dresy i chciały ukraśćs przęt najpierw im dałem wyciągnąć Jo i zaczęło się. Zabrałem mu i zacząłem ich okładać ale później się zamyśliłem i nieźle oberwałem (może 4 cepy ale poważne) a zakończyło to się komisariatem.
Ostatnio zmieniony przez Xaero 21 Kwiecień 2005, w całości zmieniany 1 raz
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 34 Dołączył: 09 Lut 2005 Posty: 381 Skąd: by tu wziąść kawuche
Wysłany: 21 Kwiecień 2005
No na początku nie było łatwo. NAjpierw myśleli żę ja ich zaatakował ale im op[owiedziałem całą sytuację no i tamtych spisali oraz musieli mi zapłacić (w sumie 500 zł ) ale na tym się nie skończyło. Kiedy chciałem wyjść koleś kazał mi pokazać pozwolenie na bronie (a wcale tego mało nie było 2 escrime,Jo,2bokkeny,2wakizashi) to mu tłumacze żę wracam z treningu a pozwolenia nie nosze przy sobie (a tak wogóle to kto by sobie robił na taki sprzęt prawko) a skończyło się tym że ojciec przyjechał i wszystko sobie panowie wyjaśnili
moj pierwy porzadny omłot nastapil w ktorestam juwenalia. Wiecie jak to jest w juwenalia, bylem napruty jak żbik przez tydzien non stop. I w ostatni dzien juwenaliow postanowilismy nakupic jeszcze zaprawy alkocholowej i isc pod polibude zeby sączyć lubieżnie. Pech chcial ze jakis czas wczesniej pod polibuda wyłapal po mordzie jakis miejscowy wiraszka. I jak my przyszlismy, znalezlismy miejsce na trawniku i juz zabieralismy sieza konsumpcje podjechalo mnostwo samochodow i wysypaly sie z nich tabuny kolesi z kijami, pasami i butelkami zeby brac odwet za oklepanego kompana. Nietrudno sie domyslic ze sprawcy oklepania tubylca juz dawno nie bylo, a msciwi fajterzy postanowili oklepac kto jest pod reka. Bylo nas szesciu, z czego jeden sam sie juz przewracal po kilku krokach, jeden musial zabezpieczyc alkochol czyli zostalo nas czterech narabanych jak meserszmity. Efekt koncowy u mnie: cztery butelki po wisniowce rozbite na mojej czaszce, wybity trzonowy i ogolne rozciecia obicia i siniaki. Szwow liczby nie pamietam, blizny mam do dzis. Lekarz mowil ze fart ze zyje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach