Witam was po raz już któryś. Tym razem chciałbym porozmawiać o pieszych wędrówkach.
Miałem okazje w wakacje roku 2006 przejść Szlakiem Orlich Gniazd, z Częstochowy do Krakowa. Na przejście tej trasy, miałem razem z kolegą, dokładnie 8 dni. Niestety zarówno Ja, jak i Adaś, mieliśmy wakacje zaplanowane, tak iż czas nas ograniczał. Lecz mimo tego pozbieraliśmy się i ruszyliśmy w trase, tak jak to planowaliśmy już od dawna. Trasa nie była trudna, nie był to teren górzysty, raz po raz tylko napotykaliśmy bardziej strome odcinki. Trasa liczyła jakieś 160-170 km drogi. Możliwe że nawet więcej, bo nigdzie nie ma dokładnej rozpiski kilometrów.
Niestety, nie jestem tak sprawny jak myślałem i pare razy musieliśmy(z mojego powodu) wziąć stopa. Przeczliśmy więc około 135 km, jakieś 25 zrobilismy stopem. Czyli jeśli sobie policzymy, zabrakło dokładnie jednego dnia drogi.
Tak wyglądała mniej więcej nasza trasa:
Legenda:
Zielone kropki - Miejsca Noclegów
Niebieskie kropki - Początek i Koniec Trasy
Czerwona Linia - Trasa Piesza
Niebieska Linia - Trasa przejechana Stopem
Dzień pierwszy 7.VII.2006 r.
Nasza wędrówka rozpoczęła się 7 Lipca 2006 roku. Po dojechaniu do Częstochowy, z przesiadką w Katowicach, z uśmiechami i lekkimi nogami ruszyliśmy przed siebie. Zdołaliśmy, a raczej ja zdołałem, dojść tylko do Olsztyna, gdzie po dłuższym odpoczynku, postanowiliśmy wziąć stopa, który miał nas zawieźć do Janowa. Tak się także stało, choć trzeba przyznać że tamtejsza ludność nie jest, zbyt chętna do zabierania autostopowiczów. W Janowie noclegu udzieliła nam Komendantka obozu harcerskiego. Rozbiliśmy pierwszy raz nasz super ekstra namiot za 27 zł(Taki letni, przemakający i nawet z siateczką po bokach ;P ).
Skałki przed Olsztynem:
Zamek w Olsztynie:
Dzień drugi 8.VII.2006 r.
Dzień drugi, przebiegał bez problemowo. Nie musieliśmy brać stopa, a doszliśmy do Mirowa. Czas idealnie się zgrał, bo pod Mirowem mieliśmy idealny nocleg, wprost pod zamkiem było pole namiotowe.
Zamek w Mirowie:
Dzień trzeci 9.VII.2006 r.
Ruszyliśmy z Mirowa i obraliśmy za cel Ogrodzieniec. W Morsku, po bardzo konkretnym podejściu pod górke, byliśmy wykończeni totalnie. Może przeznaczeniem było, żeby akurat w Morsku znajdował się basen odkryty. Czym prędzej z niego skorzystaliśmy, lecz przyznać trzeba że czasu nam to niestety zabrało. Dlatego też ostatni odcinek musieliśmy zastąpić stopem.
Tylko 6 km nam zabrakło do Podzamcza w Ogrodzieńcu. Ale przynajmniej było wesoło jadąc w 6 w aucie z plecakami na kolanach i pięknymi paniami :).
Zamek w Mirowie:
Zamek w Bobolicach:
Skałki:
Zameczek w Morsku, a raczej skałka przy zameczku:
Okiennik Wielki:
Dzień czwarty 10.VII.2006 r.
Po błogiej nocy na polu namiotowym(pomijając epizod z Panem Heńkiem), udaliśmy się na zwiedzanie Zamku w Ogrodzieńcu. Zamek był przepiękny, zarówno z powodu jego zachowania, jak i jego wielkości.
Tego dnia także nie obyło się bez wzięcia stopa. Z podzamcza dojechaliśmy do Pilicy, gdzie mielismy zwiedzać dwór, lecz do niego wstęp był wzbroniony.
Dzień zakończył się nadwyraz miło. Poczęstunek u pewnej rodzinki i bardzo miłe przyjęcie, wręcz dodało nam sił na dalszą droge. Obiecaliśmy sobie że już wiecej nie będziemy brali stopa, i tak się też stało.
Zamek w Ogrodzieńcu:
Dwór w Pilicy:
Zamek w Smoleniu:
Zamek w Bydlinie:
Dzień Piąty 11.VII.2006 r.
Ruszyliśmy z Cieślina, a celem naszym był Kosmołów. Zaszliśmy troskze dalej, bo do Zadola Kosmołowskiego, gdzie nocowaliśmy na podwórku rewnej rodzinki.
Zamek w Rabsztynie:
Dzień Szósty 12.VII.2006 r.
Tego dnia czekała nas przeprawa przez odkryte łąki, w pełnym słońcu, oraz droga przez Ojcowski Park Narodowy. Doszliśmy do Skały, gdzie było Schronisko Młodzieżowe. Udało nam się dostać na nocleg do ów Schroniska, lecz bez kłopotow nie obyło się. Mianowicie 'ktoś' wcześniej sobie zarezerwował całe schronisko i nikogo nie wpuszczali, mimo że było pełno wolnych miejsc. Wielkie podziekowania należą się strażnikowi, dzieki któremu nas wpuszczono.
Zamek w Pieskowej Skale:
Maczuga Herkulesa:
Skały:
Dzień Siódmy 13.VII.2006 r.
Po prawdziwym odpoczynku, prawdziwej kąpieli, prawdziwym śnie w Skale, pomknęliśmy przed siebie i odziwo doszliśmy aż do KRAKOWA. Dokładnie do Krowodrzej Górki, dzielnicy Krakowa. Ale ważne że zobaczyliśmy już znak informujący że jestesmy już w Powiecie Krakowskim. Tą noc spędziliśmy w połowie w zjeżdzalni pod McDonaldem, a drugą na ławce przy stacji benzynowej. Pare incydentów nocnych było, ale o nich wspominać nie warto.
Kapliczka na wodzie:
Zamek w Ojcowie:
Skały:
Brama Krakowska:
Dzień Ósmy 14.VII.2006 r.
Zaraz po obudzeniu się, udalismy się na rynek Krakowski, gdzie odpoczywaliśmy patrząc, jak życie w centrum miasta zaczyna się budzić ze snu. Nastepnie zwiedziliśmy Wawel, spotkaliśmy Kleofasa(krokodylka) ze Smokiem Wawelskim i udaliśmy się na pociąg powrotny do Rybnika.
Kraków:
Wawel:
I tak się zakończyła nasza piesza wycieczka. Bardzo żałuję że brakowało nam tego jednego dnia oraz tego iż nie mieliśmy ze sobą profesjonalnego aparatu. Ale ważne są wspomnienia a nie ładne zdjęcia.
Pare ciekawych fotek które nie pojawiły się wyżej:
Reszte zdjęć, nie tylko widokowych można zobaczyć pod adresem www.szlakiem-orlich-gniazd.prv.pl . Kiedyś może zrobimy strone internetową o tej wycieczce. Niestety puki co szykuje się matura i nie ma na to czasu.
Ostatnio zmieniony przez MMarciNN 21 Październik 2006, w całości zmieniany 1 raz
rolland [Usunięty]
Wysłany: 21 Październik 2006
no to ładnie zwiedziliście... ;] ja preferuje jedno-dniowe wypady np. Słowacki Raj... piekne widoki polecam, zeby przejsc caly nie wiem czy wystarczy miesiac intensywnego chodzenia...
Bardzo ciekawa wycieczka, sam bym się na podobną z chęcią wybrał. Ważyliście może swoje plecaki? Ciekaw jestem ile musieliście dźwigać :p
_________________ "Jedna rzecz jest tak pewna jak zgon,
My zmienimy się i rzeczy nam drogie zbledną,
Tak jak już zbladły nie raz,
Znikną tak jak piana na wodzie,
Jak na brzegu piach."
MMarciNN [Usunięty]
Wysłany: 12 Grudzień 2006
Cytat:
ile musieliście dźwigać
Dużoooo..
A tak bardziej serio, to nie ważyliśmy. Przynajmniej swojego dużego badziewia nie ważyłem :). Był ciężki, nie powiem.. odczuwałem to dość mocno, ponieważ w tych plecakach, starej generacji, pas biodrowy miał funkcje tylko wizualną. Niemalże cały ciężar na barkach przeniosłem, gdy mój kumpel szczęśliwy sobie pomykał ze swoim ALICE medium na bioderkach osadzonym ładnie.
A wezme, kiedys wage, właduje do tego plecaka to samo co wtedy miałem i sprawdze, ale dziś już nie będę robił hałasu w domu, bo mnie jeszcze rodzice z niego wygnają.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach