Lothian, to Twój wybór i nie odbieraj tego jako osobisty atak, masz rację, żeby nie popadać w paranoję, że każdy nosi przy sobie broń, ale jeśli ktoś napradę będzie Ci chiał wpakować kosę i będzie w dodatku umiał to zrobić to jestem pewnien że tego wcześniej nie zobaczysz. "Uciec można też poprzez "olanie" gościa (jeśli jest mniejszy ode mnie i nie stanowi zagrożenie to po co mam go bić?) i oddalenie się spokojnym krokiem. Ale moim skromnym zdaniem mówimy wtedy nie o ucieczce a razej o profilaktyce, widocznie źle to ująłem wcześniej. Jeśli sytuacja wymaga użycia siły to nie mamy dylematu czy uciekać ponieważ nie mamy wyjścia i nie widzę sensu żeby się rozwodzić nad alternatywami których nie ma, ma zadziałać motoryka.
Ostatnio zmieniony przez angelus88 11 Luty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Tak właściwie, to mówimy o tym samym i to samo mamy na myśli. Parę szczegółów różniących podejście do tematu nie zmienia przecież całości. Trudno w krótkim poście wyrazić całość poglądu na sprawę. Ale w jednym masz rację - noża nie widać, gdy wchodzi w brzuch. Dlatego ZAWSZE trzeba o tym pomyśleć i albo w to uwierzyć, albo wykluczyć. Cóż, pomyłki się jednak zdarzają... Pozdr. Loth.
Ostatnio mieliśmy krótki wykładzik na treningu na ten temat. Przesłanie sempaia było: uciekać... Szczególnie, gdy zobaczy się, że adwersarz trzyma w ręku nóż. Dodatkowo, gdy posiada się odpowiednio wysoki stopień, to skuteczna samoobrona (połączona z uszkodzeniem napastnika) wpada w paragraf o użyciu niebezpiecznego przedmiotu (czyli siebie samego) a nie pod paragraf o obronie koniecznej. Przykre, ale tak debilnie skonstruowane jest u nas prawo
TEMAT O OBRONIE KONIECZNEJ już jest. Każdy obywatel ma prawo się bronić tyle że obrona ma być współmierna do ataku. W takim wypadku każdy policjant teoretycznie powinien dać się nam zabić bo też są szkoleni. Poza tym nie wiem jak wy ale ja nic nie trenuję :P ;) Przykładowo facet nas opluje dobrze =>wycieramy nim kurtkę , źle => kasujemy mu nosek, 2gi przykład chłop ma nóż dobrze=> odrywamy sztachetę od płotu bijemy go po łapach ewentualnie potem można wsadzić buta na klatkę, albo w kolanko (ale z boku nie z przodu, bez łamania), żle => łamiemy mu kręgosłup i chłop całe życie jeździ na wózku. Oczywiście interpretacja prawa zależy od grubości naszego portwela i humoru sędziego. Chyba nikt normalny nie będzie myślał podczas akcji, czy jak złamie mu nos albo noge to będzie siedzieć.
Ostatnio zmieniony przez wojownik 10 Wrzesień 2009, w całości zmieniany 5 razy
Nie wiem skąd się biorą takie bzdurne opowieści o niebezpiecznym narzędziu / przedmiocie typu ręka karateki itp. To bery i bajki są. Angelus ma rację, że sąd rozstrzyga o współmierności użytych środków obrony do bronionego dobra oraz środków ataku.
Ostatnio zmieniony przez Lothian 12 Luty 2007, w całości zmieniany 2 razy
Nie istnieje taki artykuł. Jeśli mi taki pokażesz, to oficjalnie przeproszę Jeśli nie, to proszę - nie twórz więcej mitów. A może by dyskusję przenieść do topicu o obronie koniecznej? Tutaj, to chyba OT.
Ostatnio zmieniony przez Lothian 13 Luty 2007, w całości zmieniany 1 raz
fakt nr 1 ; nie istnieje taki artykul - zgoda ale:
fakt nr 2; wszystko kurde zalezy od "widzimisie " sedziego - osobiscie jest mi znany przypadek oskarzenia goscia o przekroczenie obrony koniecznej (podkresle goscia ktory nigdy nic nie trenowal) tylko dlatego ze odbywal zasadnicza sluzbe wojskowa w WPD i wg sedziego byl mega killerem
i wg tego samego rozumowania, tez przekroczenie obrony koniecznej i do tego "uzycie w bojce niebezpiecznego narzedzia" czyli wg sedziego butow! (fakt byly to buty typu glany ale kurde w przypadku napasci nalezy je zdjac?? bo mnie ten werdykt rozwalil)
i jeszcze jeden kwiatek: pytanie sedziego do znajomego (fakt trenera judo) "czy nie mogl pan jakos wykrecic rąk napastnikom? przeciez na pewno pan to umie, nie musial im pan tych rąk łamać!
wiec przepisu nie ma , ale niestety wiekszosc przedstawicieli prawa o adeptach sztuk i sportow walki ma dosyc chore wyobrazenie (chyba na podstawie durnowatych filmow z Bronkiem Lee itp) i dlatego co jakis czas pojawiaja sie opowiesci o tym ze fakt trenowania czegokolwiek (ciekawe czy w przypadku kulturystyki tez) jest okolicznoscia obciazajaca
nawet dla osoby broniacej sie
a tak w wiodacym temacie: cholera w zasadzie zawsze uwazalem jak wiekszosc moich przedmowcow - lepiej uciec niz sie napierniczac ( i w wiekszosci sytuacji nadal tak uwazam)
ale czasem przychodzi refleksja: ja uciekne, gosc ktory szukal zwady, mnie nie dopadl, jest sfrustrowany i za 20 min wyzyje sie na jakim dzieciaku
cholera moze lepiej samemu z nim "pogadac"?
kwestia rozeznania i wlasciwej oceny sytuacji , niby kazdy dba najbardziej o wlasny tylek, ale czasem swiadomosc ze nasza decyzja moze wplynac na zdrowie kogos innego...
chociaz z drugiej strony kiedys napuscilem policje mundurową na policje w "cywilkach", i teraz cholera jakos niechetnie dzwonie na 997
_________________ spieszmy kochać ministrów - tak szybko odchodzą
Ostatnio zmieniony przez aniol 27 Luty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Trenuję: Aikido
Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 50 Skąd: z Europy
Wysłany: 17 Maj 2007
Fakt, pytanie odnośnie starego postu ale może dostanę odpowiedź...
aniol napisał/a:
chociaz z drugiej strony kiedys napuscilem policje mundurową na policje w "cywilkach", i teraz cholera jakos niechetnie dzwonie na 997
Chciałem się Ciebie spytać, jak to się stało, że napuściłeś policję na policję... Panowie po cywilnemu coś Ci zrobili czy tylko wyglądali na niebezpiecznych osobników?
Co do uciekania, to tutaj jestem neutralny. W przypadku gdybym został zaatakowany przez liczniejszych/silniejszych przeciwników i bym nie miał szans pewnie bym uciekał. Jeśli jednak bym uznał, że mam spore szanse raczej bym nie uciekał ^^.
Ostatnio zmieniony przez Zarun 17 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
Ja mam takie coś, że jak spotkam jakieś dresy czy im podobne typki to po prostu idę dalej i nie zwracam na nich uwagi. Żeby walczyć ja muszę dostać impuls, ktoś musi mnie zaatakować lub skrzywdzić bliską mi osobę. Inaczej nie walczę. Nigdy nie byłem w sytuacji gdy ktoś obcy został zaatakowany, więc nie wiem czy bym pomógł...
...ale nie uciekam. Jedyne co wzbudza we mnie strach to broń palna.
...ale nie uciekam. Jedyne co wzbudza we mnie strach to broń palna.
Powiem dosadnie: To wpierdol w życiu chyba nie dostałeś...
Wujek dobra rada radzi: Jeśli Ci życie miłe i możesz uciekać - zrób to, stracisz możliwość zostania kaleką.
_________________ "Jedna rzecz jest tak pewna jak zgon,
My zmienimy się i rzeczy nam drogie zbledną,
Tak jak już zbladły nie raz,
Znikną tak jak piana na wodzie,
Jak na brzegu piach."
Trenuję: Krav maga
Wiek: 33 Dołączył: 28 Sie 2008 Posty: 2 Skąd: Turek
Wysłany: 28 Sierpień 2008
U mnie w miescie jest taka nieprzyjemna dzielnica gdzie musze przechodzic, gdy ide ze szkoly do domu. Nie raz i nie dwa spotkalem cwaniaków - dresów, cyganów czy innych. Nie raz nie zdarzylem uciec i zabrali mi telefon i pieniadze i jeszcze dostalem. Dlatego uwazam, ze nie ma sensu grac kozaka i uciekac jak juz sie takich zobaczy.
Jeśli nie czujemy się na siłach to pewnie, że trzeba uciekać. Ale ja ostatnio miałem taką sytuację, że starszy o rok gościu straszył mnie kijem baseballowym... Nie doszło do bójki, ale nie uciekłem tylko z nim porozmawiałem. Gdybym uciekł, on czułby się mocny i zastraszałby kogoś innego.
Jeśli nie czujemy się na siłach to pewnie, że trzeba uciekać. Ale ja ostatnio miałem taką sytuację, że starszy o rok gościu straszył mnie kijem baseballowym... Nie doszło do bójki, ale nie uciekłem tylko z nim porozmawiałem. Gdybym uciekł, on czułby się mocny i zastraszałby kogoś innego.
Trzeba powiedzieć, że kolega prezentuje bardzo ciekawe podejście...
Powiedz może jakich "argumentów" użyłeś (miałeś przy sobie)??
_________________ "Mając dwadzieścia lat myślałem wyłącznie o kochaniu, teraz mając 50 - kocham wyłącznie myśląc." - Albert Einstein
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach