czy idac do do wojska mozemy sie nauczyc czegos konkretnego ? mam na mysli dobrej samoobrony, przetrwania w trudnych warunkach itp. powiedzmy ze pomijamy czerwone berety bo tam nie kazdy ma szanse sie dostac :) i zostac lepiej przygotwanym niz inni.
czy po wyjsciu z armi mozna powiedziec ze cos sie umie i porownac to np z rocznym trenowaniem jakiejs sztuki walki ?
Moja odpowiedź brzmi NIE. Wojsko uczy nas wszystkiego, a jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. W wojsku zajęcia z SW odbywają się średnio raz w tygodniu, i nieuczą się tam podstaw (postawy, padów na "sucho") tylko odrazu przechodzą do zastosowania (ciosy, kopnięcia, walka nożem, bagnetem), a jak wszyscy wiemy dom bez solidnych fundamentów długo nie przetrwa.
_________________ Autor tego posta informuje, że bywa skrajnie nietolerancyjny i często miewa w poważaniu resztę świata.
Dziękujemy za uwagę.
chyba nie myslicie ze w dzisiejszym wojsku mozna sie czegos nauczyc???? kumpel jest w wpjsku 4 miesiac od tego czasu strzelal z broni 3 razy....na poligonie by 2 razy....bez komentarza.... zajecia na poligonie wygladaja tak - siadaja sobie w zacisznym miejscu zeby za bardzo nie wialo i wyciagaja 0,5l wodki....bez komentarza ...jesli chodzi o sztuki walki to NIE UCZA NIC ZADNYCH ZAJEC Z SAMOOBRONY JUZ NIE MA...kiedy owszem teraz tlumacza sie tym ze nie maja pieniedzy na nic...jedyne co kumpel robi w wojsku to sprzata kible raz chlaja.
Jesli ktos chce isc do wojska by sie czegos nauczyc (sztku walki, survival, itp) to musi sie dostac do dobrej jednosti np. lubliniec i komandosi, problem w tym ze takie jednostki sa juz WYLACZNIE zawodowe. wiec jak ktos teraz idzie do wojska to jedyne czego moze sie nauczyc to jak sprzatnac kibel oraz co zrbic by nie miec kaca na drugi dzien...
))))))))))) DOBREEEEEEEE
gdy bylem na przeszkoleniu wojskowym (w ramach studiow) dostalismy ak-47 ze scieta lufa i bez iglic (elementu uderzajacego splonke w naboju) coby nie mozna bylo strzelac
i tak co tydzien po 10h siedzielismy w lawkach + 30min jakis durnych manewrow na placu
a o stanie wojska pieknie powiedzial moj kumpel ktory tam rok przesiedzial:
"ogladalismy kiedys film "wrog u bram" i tam radiooperatorka korzystala z radiostacji [II wojna swiatowa], patrzymy a to prawie ten sam model z ktorego korzystamy my...."
no comments...
_________________ The Way of Harmony of the Spirit
"ogladalismy kiedys film "wrog u bram" i tam radiooperatorka korzystala z radiostacji [II wojna swiatowa], patrzymy a to prawie ten sam model z ktorego korzystamy my...."
no comments...
a zebys wiedzial ze to byla lacznosc, jednostka do wykrywania samolotow i wczesnego ostrzegania przed zagrozeniem z powietrza (czy jakos tak)
generalnie nic nie robili calymi dniami oprocz "rejonow" (czyt. pielenia grzadek na polach)
i tak mu rok minal
_________________ The Way of Harmony of the Spirit
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 40 Dołączył: 14 Lut 2005 Posty: 47 Skąd: Kraków / Lesko
Wysłany: 17 Marzec 2005
rozumie, że większośc powyższych tekstów dotyczy służby zasadniczej a nie uczelni wojskowych, do których dostać się teraz jest niezmiernie ciężko, wojsko bo to bardzo szeroki zakres możliwosci szkoleniowych, ich efekt zależy od jednostki i przełożonych
czegoś nauczysz sie tylko w czerwonych beretach i kawaleri powietrznej. o Gromie niewspominam bo zeby tam być musisz mieć 1 dan w jakiejś sztuce walki takie są wymogi. i wogule wymagania są kosmiczne.
kolega był rok w jakimś batalionie zwiadu i rozpoznania. zajęcia z sw konkretnie combat 56 miał 2 razy w tyg. ale duzo zeczy miał typowo przydatnych tylko dla wojaka np. ataki karabinem na którym jest banget itp. ataki saperką.więc na codzień to nikomu sie nieprzyda.
jedyne co koledze przydało siez woja to kondycha której nabrał
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach