W tym smutnym dla co poniektórych czasie sesji egzaminacyjnej łączę się w bólu i życzę pozaliczania wszystkich przedmiotów (i warunków z zeszłych lat ).
angelus88 [Usunięty]
Wysłany: 15 Maj 2005
[*] ja też trzymam kciuki za dobrą zabawę egzaminatorów i żeby nie czytali tylko pyk, zaliczone i humorek na wszystkich sesjach (już pomaturowców) tak samo
nic sie nie uczyc a wszyskto zaliczac, innej skutecznej metody nie znam. I nie polecam nikomu siedziec i kuc bo to na nic sie nie przyda jak ktos ma Cie oblac to i tak to zrobi z innych powodow np kiepska fryzura
tak wiec zamiast martwic sie sesja lepiej posiedziec na forum wojownika
jak zaczniesz studia to zobaczysz jak to jest obryjesz wszyskto i jak sie okaze ze nie zaliczysz to wtedy bedzie wkur a innym razem nie zagladneisz do niczego napisze tresc z calkeim innego przedmiotu i zaliczysz....
albo pisze 30 osob egzamin facet zbiera testy i podczas tego zbierania patrzy na pierwsza strone i testy dzieli na dwie czesci podzieli 5 i 25 i mowi ze te 5 bedzie sprawdzal, jak to zrobil okazalo sie ze nikt nie zaliczyl....
tak wiec z doswiadczenia wiem ze nie zawsze warto sie uczyc bo czlowiek pozniej sie zadrecza ze wszyskto umie a nie zalicza a jak sie czlowiek nie uczy i nie zaliczy to zawsze moze sobie powiedziec ze nie zaliczylem bo sie nie nauczylem :)
dla mnie wazna jest istota zaliczenie a nie uczenia sie - wiedze w zawodzie zdobedzie sie pozniej podczas praktyki zawodowej, przeciez nikt nie bedzie operowal teoria czy definicjami w pracy, oczywiscie jakeis wiadomosci tzreba miec :)
Woju ma rację, chociaż nie zawsze :)
Fakt, że wiedza wyniesiona ze studiów często jest mało przydatna w pracy. Ja po kilku latach pracy stwierdziłem, że wiedzę, którą posługiwałem się przez caly czas w pracy pochłonąłbym w wymiarze conajmniej bardzo dobrym w 1 rok studiów: pozostałe 4 to był czas zmarnowany. Wszystkiego i tak uczyłem się w pracy
A podejście do studentów jest silnie zależne od uczelni. Ja kończyłem tak specyficzną, że akcje opisane przez Woja nie mogły mieć po prostu miejsca...
Niestety z doświadczenia wiem, że w wielu przypadkach nauka jest stratą czasu, bo oblać można z jakiegokolwiek kaprysu wykładowcy.
Z doświadczenia swojego i kolegów (w większym stopniu) wiem, że czasem można zaliczyć wcale nie będąc pytanym. Są sytuacje typu:
przychodzi student do pokoju prodziekana z którym miał zajęcia i mówi, że chciałby zaliczyć przedmiot. Prodziekan: trójka pana zadowala? Student: ale ja wysłałem panu projekt na mail... Prodziekan: to proszę dać indeks - 3+. No i się pozbył studenta bo miał mnóstwo roboty
Poza tym ja na przykład mam różne zbędne przedmioty jak fizyka (to jeszcze ujdzie na informatyce) oraz fizyka kwantowa i podobne pierdółki A zaliczanie wygląda tak, że na wykładach wykładowca robi kolokwia i trzeba przepisać odpowiedni fragment z jego (marnych) wykładów, które można mieć wydrukowane.
No i ogólnie jest tak, że pewne przedmioty można zupełnie zignorować i zaliczyć (nawet nie wiedząc jak wygląda człowiek, który prowadzi), a do pewnych przedmiotów podchodzę po kilka razy i kurka ZONK. A jeden mój rodzynek, to już próbowałem zaliczyć 5 razy. Ale jeszcze za rok będę startował po raz 6 (i pewnie siódmy), bo mam takich oszołomów co tworzą swoją własną "matematykę". I weź takiego nie I co tu się dziwić, że na jakiejś politechnice jeden student zarąbał wykładowcę siekierą
Zgadzam sie z wami co mozna olac to mozna a co sie nie da to trzeba jakos przepchnac bo nie wydaje mi sie aby ktos jak nie zda dwa razy wreszcie sie nie nauczyl to wykladowcy stwarzaja 99 % problemow z zaliczeniem. Albo za bardzo pilnuja albo odbieraja sciagi albo czlowiek ma pecha i okazuje sie ze to nie jego termin zaliczenia :))
takich przypadkow pewnie napisac mozna miliony :)
a ten ktory opisalem wyzej to dr z AGH jest taki swirniety przy sparszaniu prac. uwazam ze to nie zalezy az tak od uczeli ale od tego czy facet jest umyslowo chory czy nie
Ja ostanio mialem taki ze przez caly semestr ostatnia lawa i spanie chodzilem tylko na obecnosc, jak sie okazalo ze mam zaliczenie to nie bylo sie z czego uczyc. No nic jak zawsze spokojny i opanowany zrobilem ksero sciagi i poszedlem. Oczywiscie kiepsko siadlem i nie dalo sie zagladnac do pomocy naukowcyh Nic nie umialem wiec pisalem jak to mowia na chlopski rozum :) bo przedmiot taki ze mozna cos wcisnac :)
Oczywiscie nie napisalem ani 50 % no ba niby jak i oddalem karte i pytam kiedy nastepny termin. Za dwa dostaje maila ze mam 3 a koledzy ktorzy uczyli sie przynajmniej tydzien nie zaliczyli, poslzo na poprawke i tez nie.
Wiec wniosek tylko jeden , prace nie byly czytane a ja mialem troche szczescia :)
Pozdrowienia dla wszysktich którzy mają teraz sesje. Są tacy co świata poza sesją nie widzą Czyt XFactor
A zapomniałbym napisać że jutro zaczyna sie mój marato 4 egzaminów w 5 dni ;]
O 9 będzie pierwszy i za chwile mam zamair zacząć się uczyc myśle że znajde na to z 30 minut dzisiaj :)
Wszyskto zalezy od tego jakie kto ma podejście do egzaminów. Ja od raku takie samo czyli na pierwszy termin ide sprawdzić jakie są pytania :) Przy okazji zawsze cos sie napisze. Jak nie to zostaje drugi termi :)
Dziś mam juz jeden za sobą i jeszcze trzy mi zostały
SESJA-Sadystyczna Eliminacja Studiujących Jednostek Akademickich
A ja w tym roku dowiedziałem się, jak to jest, kiedy po ciężkim kolosie na studiach idzie się na maraton egzaminacyjny na drugich... Nie życzę najgorszemu wrogowi
Chyba jedynym plusem sesji jest to, że do tej pory zarobiłem 115 PLNów i dwie butelki wina jako dowody wdzięczności za pisanie skryptów i programów różnych
_________________ Strzeżcie się łódzkich medyków!
"Ja nie skamlę, nie, ja pluję w twarz!
Jestem śmieszny Czort, więc śmieję się!"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach