Chciałem was zapytac czy uznajaecie cos takiego jak kodeks wojownika ? Roznie mozna go interpetowac ale ogolnie chyba chodzi o to aby nie walczyc jezlei nie ma takie potzreby...
Jest taka sytuacja ze dochodzi do jakiejs zaczepki i wyglada na to ze bedzie walka. Ale Ty nie bijesz sie na ulicy - uznajesz tylko walke na macie. Ale napastnik za wszelka cene chce Cie sprowokowac do walki u deza Cie reka w twarz co wtedy bys zrobil ?
Rozpoczal bys walke czy staral by sie mimo wszyskto odejsc ???
Ja staram się nigdy nie walczyć bez potrzeby, nie wiem co by się stało gdyby była taka sytuacja, raz mi się zdarzyło, że gościu wymierzył mi w policzek (taką pół pięścią) jakieś 1,5 roku temu jak wracałem ze szkoły i moja ręka w tym samym momęcie poszła mu odruchowo w nos (nie za mocno ale łzy mu się puściły), nawet nie wiem kiedy to się stało, potem jakiś dziadek zaczął się interesować czemu to się stało i napastnik sobie po chwili poszedł (gdybym wtedy miał moją obecną sprawność i wiedzę, nie skończyłoby się na ciosie w nos, dostałby jeszcze prawdopodobnie w bebechy albo z kopa), ale zawsze staram się unikać kłopotów (po raz 3 "każda walka ominięta to walka wygrana" takie mam motto - wyłączając matę oczywiście ale czasem nie da się jej uniknąć, więc jeśli mamy szanse to trzeba wygrać, jeśli nie to wiać), dużo zależy od sytuacji.
dla mnie nie ma czegos takiego jak kodeks wojownika..zaatakowany na ulicy zaczynam sie bronic a nie unikac walki (chyba ze juz naprawde widze ze walka bedzie z gry przegrana) po to sie ucze walki ulicznej (krav maga) zeby ja wykozrystac kiedy jest to potrzebne. osobiscie znam jedna osoba ktora jest bardzo dobra w karate kyokushin i osoba ta za wszelka cene unika walki jak tylko sie da jesli ktos by go uderzyl, nie oddal by. Zachowanie moim zdaniem dziwne...
no ja cheba tez kieruje sie jakimis wewnetrznymi zasadami. Chyba po jednym strzale bym nie oddal. Zreszta po jednym uderzeniu widac czy zacietrzewiony napastnik chce zrobic ci krzywde czy ot tak sobie zaczepia. Generalnie wole uciec albo wymigac sie od walki. No chyba ze naprawde sie nie da...
Ja mam dużo wrogów, nabijają się ze mnie... ciągle staram się zmienić, przestać być miłym, by wreszcie móc bić gdy mnie tylko ktoś obrazi heh.... zresztą co do tego miłowania bliźniego. Wkurzają mnie np. sytułącje, że facet na mnie wpada, uderza mnie mocno torbą i zaczyna na mnie klnąć... a ja posłusznie mówie przepraszam.
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 34 Dołączył: 09 Lut 2005 Posty: 381 Skąd: by tu wziąść kawuche
Wysłany: 26 Kwiecień 2005
Mi ostatnio liczba wrogów spadła do 10 ale staram się generalnie omijać starć bo może się to źle skończyć jednak jeżeli mi ktoś przez dłuższy czas bruździ i wiem że szans nie mam to bire kolegów
(przypomniała mi się pewna historia)
angelus88 [Usunięty]
Wysłany: 28 Kwiecień 2005
Ja nie mam wrogów, nielicząc kolesi co szyją wszystkich (dresiki), nie lubię cfaniaków ale nie pałam nienawiścią do żadniej z osób mojego otoczenia, nie mam też zbyt wielu przyjaciół, bo dla mnie prawdziwy przyjaciel to ktoś komu można zawsze zaufać w poważnej sprawie, ktoś kto nigdy nie zdradzi, nie opowie wszystkim o tym co mu się powiedziało, żeby tylko zdobyć uznanie innych osób, od takich ludzi nic nie chcę.
ale Panowie zbaczamy z tematu
Ps. "Romanz2" czemu nie chcesz uzupełnić profilu ??
ja mam jedną zasade co do ulicy: jak mnie ktoś napada w celu czy to rabunkowym czy pobicia czy jakimś jeszcze innym to bronie sie najlepiej jak umiem,cel uświęca srodki......najwyrzej ktos bedzie miał potem kłopoty zdrowotne........lub niebedzie miał juz okazji do zaczepki..... i oczywiście opuszczam w zorganizowanym pośpiechu miejsce zdarzenia.
niemówie tu o sytuacji typu podchodzi pijaczek i mówi "daj pan 5 zeta na winko" bo to jest błacha sytuacja.żeby ktoś mnie źle niezrozumiał.
gilotyna [Usunięty]
Wysłany: 4 Lipiec 2005
/ /-\ uznaje bushido (droge wojownika) i nic nie trzeba mowić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach